Marzy mi się medal w Rio
Z Arturem Chmielarzem, prezesem Polskiego Związku Taekwondo Olimpijskiego rozmawia Adam Suska. Zdjęcia: Marianna Kluza – Panie prezesie dlaczego wybrał Pan Sporthotel w Pucku na miejsce zgrupowania kadry narodowej taekwondo olimpijskiego? – W ubiegłym roku organizowaliśmy tutaj akcję szkoleniową z udziałem 250 zawodników i 15 trenerów. Byliśmy bardzo zadowoleni z warunków jakie tu zastaliśmy i dlatego […]
Z Arturem Chmielarzem, prezesem Polskiego Związku Taekwondo Olimpijskiego rozmawia Adam Suska.
Zdjęcia: Marianna Kluza
– Panie prezesie dlaczego wybrał Pan Sporthotel w Pucku na miejsce zgrupowania kadry narodowej taekwondo olimpijskiego?
– W ubiegłym roku organizowaliśmy tutaj akcję szkoleniową z udziałem 250 zawodników i 15 trenerów. Byliśmy bardzo zadowoleni z warunków jakie tu zastaliśmy i dlatego obecnie powtórzyliśmy ją z udziałem 400 zawodników i 25 trenerów. Oprócz kadry narodowej są tu kadry regionalne oraz zawodnicy z wielu różnych klubów z całej Polski. Dla nich wszystkich to bardzo atrakcyjne miejsce, ponieważ tak się składa że ośrodki gdzie w Polsce uprawiane jest taekwondo olimpijskie, znajdują się z dala od morza. Tak nam się tutaj podoba, że już rezerwuję miejsca na kolejne akcje szkoleniowe w latach 2017 i 2018.
– A skąd na waszym obozie wzięli się Koreańczycy?
– Są to instruktorzy z ojczyzny taekwondo, reprezentujący organizację TPC, która zajmuje się promocją tej dyscypliny na świecie. Współpracujemy z nimi na bardzo korzystnych warunkach, opłacając im tylko zakwaterowanie i wyżywienie. Z treningów, które prowadzą Koreańczycy najbardziej korzystają nasi najmłodsi zawodnicy, którzy są nimi zafascynowani. Nawiązują kontakty, które utrzymują jeszcze długo po zakończeniu naszej akcji szkoleniowej.
– Na igrzyskach w Brazylii w taekwondo Polskę reprezentować będą, Piotr Paziński i Karol Robak. Jak wyglądała ich droga do Rio?
– Obaj byli poza pierwszą szóstką światowego rankingu i musieli przebijać się przez turnieje kwalifikacyjne. Robak w kat. 68 kg. wygrał taki turniej w Istambule, a Paziński zajął w nim drugie miejsce w kat. 80 kg. Ich awans jest największym sukcesem w historii taekwondo olimpijskiego w Polsce, bowiem w całej dotychczasowej historii sztuka ta udała się tylko dwóm Polakom i to na różnych igrzyskach.
– A jakie nadzieje wiąże Pan z obecnym występem naszych reprezentantów na igrzyskach?
– Po cichu marzy mi się, że jeden z nich przywiezie medal, ale wstydu nie będzie jeśli obaj zajmą punktowane miejsca. Warto pamiętać, że na igrzyskach w czterech kategoriach wagowych startuje 64 najlepszych zawodników na świecie.
– Ile czasu musi trenować młody adept taekwondo, aby wyjechać na igrzyska olimpijskie?
– Nie jest to łatwa dyscyplina sportu. Dopiero po trzech latach treningów zawodnik może wystartować w zawodach regionalnych, po sześciu w ogólnopolskich, a najwcześniej po 10 w mistrzowskich międzynarodowych.
– Co Pana skłoniło do zajęcia się taekwondo?
– Z dyscypliną tą związany jestem od początku jej pojawienia się w naszym kraju, czyli od 1967 roku. Wstąpiłem wówczas do sekcji SSK Politechnika Warszawska, która prowadziła treningi w karate i w taekwondo. Wcześniej uprawiałem judo i boks, ale wyczuwałem, że nie są to dyscypliny z mojej bajki.
– Jakie perspektywy widzi Pan obecnie przed taekwondo w naszym kraju?
– Gdy w 2012 r. obejmowałem funkcje prezesa związku, dyscypliną tą zajmowało się 60 klubów. Obecnie mamy ich już 97, które startują w zawodach. Jak sama nazwa wskazuje, jesteśmy sportem olimpijskim i to jest naszym mocnym atutem rozwojowym.
– Zatem życzę medalu w Rio, który spowoduje jeszcze większe zainteresowanie taekwondo w naszym kraju.